czwartek, 2 czerwca 2011

Metro w Paryżu

Ktoś kiedyś powiedział, że metro w Paryżu można kochać lub nienawidzić. Kocha się je za to, że można się nim przemieszczać po całym mieście, a nienawidzi za tłok i hałas.


Kiedy po raz pierwszy przyjechałam do Paryża jakieś 5 lat temu byłam zachwycona tą pajęczyną połączeń, stacjami metra rozsianymi prawie na każdym kroku, szybkością przemieszczania się po mieście oraz logicznym oznakowaniem przesiadek. Teraz mam dodatkowe spostrzeżenia, ale o tym za chwilkę.



Pierwsze linie paryskiego metra zostały otwarte w 1900 roku. Obecnie jest ich 16 plus 5 linii regionalnej miejskiej sieci kolejowej-RER. Obsługuje je 300 stacji metra! To właśnie z Paryża wywodzi się współczesne słowo Métro, jest to skrót od Chemin de Fer Métropolitain, czyli Miejskiej Kolei Żelaznej. Każda linia jest specyficzna i każda ma swoją historię. Np. linia 13 jest najdłuższa i liczy sobie 22,5 km, linia 14 jest obsługiwana automatycznie i jest najszybsza (80km/h), linia 4 jest najbardziej duszna a linia 3 najbardziej zatłoczona. Zdecydowanie polecam jazdę "czternastką" w pierwszym wagonie, tuż przed szybą, gdzie ma się ciekawy widok na tunel i gdzie trochę czuje się jak na roller-costerze.

Bilety i karnety (w tym tygodniowe i miesięczne) nie należą do najtańszych, a ich cena zależy od strefy (od 1 do 6). Na szczęście pracodawcy najczęściej zwracają 50% ceny biletu miesięcznego i wtedy już jego kupno tak nie boli. Przykładowo cena mojego biletu miesięcznego na strefę 1-3 to 80 euro. Bardzo fajnym rozwiązaniem jest to, że gdy kupujesz bilet jednorazowy, uprawnia Cię on do przejazdu w dowolne miejsce i z dowolną ilością przesiadek. Dezaktywuje się dopiero, gdy wychodzi się z metra. Oczywiście nie opłaca się oszukiwać przy przejazdach ze względu na częste kontrole, gdzie grupa kanarów obstawia wyjście metra. Niemniej jednak zawsze można próbować i wtedy,  można przejść przez bramkę "w przytuleniu" do kogoś, przeskoczyć (w zależności od rodzaju bramki) albo skorzystać z zepsutej bramki, która jest cały czas otwarta. W paryskim metrze gapowicze zakładają również nieformalne kasy ubezpieczeniowe, które regulują za nich mandat. Gapowicze wpłacają do wspólnej kasy po 5-7 euro miesięcznie, czyli niewiele w porównaniu do cen biletów miesięcznych. Ciekawy pomysł, choć z drugiej strony mało komfortowe jest to kombinowanie jak wejść do metra.

Co lubię w paryskim metrze?
1. To, że można bardzo szybko dostać się w każde miejsce Paryża.
2. To, że są stację metra na każdym kroku. 
3. To, że jest bardzo dobrze oznakowane. 
4. To, że czasem można posłuchać starych piosenek - i to nie tylko na stacjach, ale czasem tez w wagonach.

Czego nie cierpię w paryskim metrze (zwykle rano)?
1. Ludzi, którzy wpychają się na siłę do przeładowanego wagonu a potem drzwi nie mogą się zamknąć. Na mojej stacji rano pracują "dopychacze", którzy sprawnie upychają ludzi w wagonie.
2. Ludzi, którzy siedzą na rozkładanych siedzeniach przy drzwiach i nie chcą wstawać, gdy inni się tłoczą na stojąco.
3. Ludzi, którzy ulegają wypadkom w metrze i potem pociągi nie kursują na połowie trasy.
4. Zapachu sików.
5. Czasem dłuższym przesiadek niż sam przejazd.
6. Ludzi, którzy próbują wejść do wagonu zanim wyjdą z niego poprzedni pasażerowie.
7. Duchoty.