Wypoczęci, pełni wspaniałych wrażeń i zapachu Prowansji, chcemy podzielić
się krótką fotorelacją z naszej wyprawy. Plan zwiedzania zrealizowaliśmy w 99%,
ale muszę przyznać, że było dość intensywnie i zbyt wiele ciekawych miejsc do zobaczenia.
Dzień 1: L'autoroute du soleil i Avignon
Z Paryża wyruszyliśmy o 4 rano i mieliśmy
do przejechania prawie 700 km tzw. autostradą Słońca. Maxime spisał się bardzo
dzielnie, bo przejechał całą trasę sam, podczas gdy ja sobie smacznie spałam. Naszym
pierwszym przystankiem był Avignon i na miejsce dojechaliśmy około południa. Trochę
zmęczeni ruszyliśmy na zwiedzanie. Pierwszym punktem był Pałac Papieski (Palais
des Papes), w którym rezydowało 5 papieży aż do momentu powrotu do Rzymu. Z miastem tym kojarzy się również most awinioński, z którym kojarzy się piosenka „ Tańczą panowie,
Tańczą panie…” (Sur le pont d'Avignon, on y danse, on y danse...).
Dzień 2: Nîmes, Arles i Camargue
Nîmes to miasto, w którym zachowało
się wiele budowli z czasów rzymskich, przede wszystkim piękny amfiteatr – wciąż
służący organizacji imprez kulturalnych i „kwadratowy dom” (Maison Carée) na wzór świątyni Apollina. Akurat trafiliśmy na
weekend, w którym odbywały się reprodukcje walk rzymskich i uczestniczyliśmy w
ciekawej paradzie przez miasto. Co ciekawe dżins pochodzi właśnie z Nîmes (de
Nîmes- denim).
Arles sławę
swoją zawdzięcza związkom z van Gogh, który wiele swoich obrazów malował właśnie
w tym mieście i tu odciął sobie ucho. Podobnie jak w Nîmes, i tutaj zachowało się
sporo pamiątek po Rzymianach.
Jednak najlepszym punktem dnia był
park naturalny Camargue, który stanowi obszar mokradeł, łąk, wydm i słonych
bagien delty rzeki Rodanu. Jest to teren przemierzany przez stada dzikiego bydła,
białych koni i ostoja ptactwa, wśród którego najsławniejsze to flamingi różowe.
Na koniec wyprawy przyrodniczej warto zajrzeć do morskiego miasteczka
Les-Maries-de-la-Mer. Tam na z dachu kościółka można cieszyć się widokiem morza
i obserwować codzienne życie mieszkańców.
Dzień 3: Aix-en-Provence i Marseille
Niestety Aix-en-Provence przyszło
nam zwiedzać w deszczu. Mimo niesprzyjającej pogody zakochałam się w tym mieście.
Piękne kolory kamienic, nastrojowe placyki, mnóstwo fontann, kawiarenek, to
wszystko możemy znaleźć w tym mieście. Z pewnością będę chciała tutaj jeszcze wrócić.
Drugim punktem dnia była Marsylia
– pełna kontrastów i sprzeczności. Bogate miasto ze słynnymi zabytkami i wspaniałą
architekturą, znane jest również z opinii, że jest brudne, pełne emigracji i
szczurów. Obecnie miasto jest w rekonstrukcji i trwają prace mające nadać mu
jeszcze większą rangę. Okolice Starego Portu bez wątpienia posiadają swoją
magię. Statki, tawerny, bary. Życie tętni tu nawet nocą.
Dzień 4: Cassis i les calanques
"Kto widział Paryż, a nie
widział Cassis, ten nic nie widział" – oficjalna dewiza Cassis. Postanowiliśmy
się o tym przekonać na własnej skórze. To urocza wioska rybacka pełna jest nadbrzeżnych
kawiarenek, w których można odpocząć, obserwując rybaków i ulicznych artystów,
oraz rozkoszując się owocami morza i miejscowym białym winem. Niedaleko portu
znajdują się białe klify tworzące zatoczki z lazurową wodą tzw. les calanques. Cud
natury…
Dzień 5: Bormes de Mimosas, Port Grimaud i Saint Tropez
Z Bormes udaliśmy się w strone
Saint Tropez i po drodze wstąpiliśmy do Port Grimaud, który przypomina
nowoczesną Wenecję. Właściciele domków tak po prostu parkują swoje jachty przed
oknami…Rewelacja…
Do you, do you, do you Saint-Tropez…. Nucąc tą piosenkę
dojechaliśmy w końcu do Saint Tropez - malutkie portowe miasteczko, które przyciąga
tysiące turystów, snobów i znanych celebrytów. Miejsce to jest również ojczyzną
najbardziej znanego na świecie francuskiego żandarma. Grany przez wybitnego
aktora Luisa de Funesa, prowincjonalny policjant co rusz spotyka się z zupełnie
absurdalnymi i prześmiesznymi sytuacjami. Film „Żandarm w Saint-Tropez” z 1964
roku tak się spodobał publiczności, że stał się początkiem serii, w której
skład weszło aż 6 filmów. Nie można też pominąć ważnego dla całego miasta filmu
„I Bóg stworzył kobietę”, który ze względu na swoja popularność i niezapomnianą
rolę Brigitte Bardot szybko wszedł do kanonu filmów kultowych i przyczynił się
do metamorfozy małej osady w znany na całym świecie ośrodek urlopowy. Warto
tutaj zajrzeć i pooglądać luksusowe jachty i anuż widelec trafić na jakąś gwiazdę…
Dzień 6: Cannes i Grasse
Cannes zdobyło sławę dzięki
odbywającemu się tu tutaj Międzynarodowemu Festiwalu Filmowego. Dzięki niemu
Cannes ma w sobie to coś, czego nie mają inne miasta Riwiery - panuje tu
atmosfera wielkiego świata, bogactwa, hazardu i nocnego życia. Dzisiaj trudno
uwierzyć, że od czasów średniowiecza aż do początku XIX wieku Cannes było tylko
małą rolniczą i rybacką osadą. W rzeczywistości Cannes nie ma zbyt wiele
zabytków, zaś turyści przyjeżdżają tu przede wszystkim ze względu na magię
festiwalu i elegancką promenadę – bulwar Croisette. Ta zacieniona piniami i
palmami aleja spacerowa jest najmodniejszą promenadą na całej Riwierze. To
właśnie tutaj w chodniku odbili, na wzór hollywodzki, swe dłonie sławni ludzie
tego świata – wśród nich także Polacy, m.in. Andrzej Wajda i Roman Polański.
Grasse jest jednym z najbardziej
znanych miast Prowansji. Słynie z najpiękniejszych zapachów, hodowle kwiatów są
wizytówką miasta, podobnie, jak historyczne fabryki zajmująca się produkcją
perfum: Fragonard, Moulinard czy Galimard. Miejsca te można zwiedzać bezpłatnie
i podczas krótkiej wycieczki można dowiedzieć się wielu tajników dotyczących produkcji
perfum.
Dzień 7: Nice i Monako
Przemierzanie stolicy Lazurowego
Wybrzeża- Nice rozpoczynamy od zaułków Vieux Nice (stara Nicea). Duże wrażenie
robią na nas kościoły i słynna Chapelle de la Miséricorde (Kaplica
Miłosierdzia). Bardzo przyjemny okazał się również warzywno-owocowy-kwiatowy
targ przy Cours Saleya, który kusił świeżymi produktami. Następnie wyruszamy w
kierunku Promenade des Anglais, znanego bulwaru przy którym można popatrzeć na
morze, pospacerować, czy tez pojeździć na rolkach czy rowerze. Bardzo ciekawie
jest umiejscowione lotnisko w Nicei, którego pasy startowe znajdują się w morzu :)
Tego samego
dnia, późnym popołudniem postanowiliśmy jeszcze się wybrać do Monako, które znajduje
się w zasięgu 15 minut pociągiem od Nicei. To państwo-miasto, najmniejsze po
Watykanie, nie zachwyciło mnie jakoś specjalnie. Widać było, że rozpoczęły się
już przygotowania do formuły 1, a my postanowiliśmy zwiedzić bardzo znane
oceanarium. Niestety na Monte Carlo nie starczyło już sił i wróciliśmy na
kolację do Nicei.
Dzień 8: Saint Paul de Vence, Gorges du Verdon i Moustiers Sainte Mairie
Niedaleko Nicei w górzystych
okolicach znajduje się urokliwe miasteczko Saint Paul de Vence, do którego mieliśmy
okazje również zajrzeć. Praktycznie miejsce to jest wypełnione galeriami sztuki
i małymi kafejkami. Po krótkiej wizycie udaliśmy się w bardziej dzikie tereny,
czyli Gorges du Verdon.
Gorges du Verdon to bardzo znany wąwóz,
można powiedzieć że odpowiednik Wielkiego Kanionu. Droga przez niego jest
bardzo kręta i często przyprawia o dreszcze, ale widoki naprawdę zapierają dech
w piersiach. Przepływa przez niego rzeka Verdon, która przybiera niezwykły
lazurowy kolor. Na końcu wąwozu znajduje się piękne jezioro Saint Croix, które świetnie
nadaje się na odpoczynek po stresującej jeździe samochodem.
Warta polecenia jest znajdująca się
obok wioska, która słynie z wyrobów ceramicznych i zawieszonej pomiędzy bliźniaczymi
szczytami złotej gwiazdy.
Dzień 9: Luberon
Ostatni dzień przeznaczyliśmy na przejażdżkę
po lawendowej krainie. Bardzo żałowaliśmy, że nie jest to jeszcze sezon na
fioletowe kwiaty, ale Maxime obiecał mi, że wrócimy tutaj w lipcu. Na szlaku
lawendy znajdują się nie tylko urocze miasteczka, takie jak Roussillion,
Bonnieux, Gordes, ale również oliwne i winogronowe gaje. Ehhhh moglibyśmy się tutaj
zatrzymać na dłużej…