poniedziałek, 23 maja 2011

Fenomen papierowej czerwonej torebki z La Fayette

Kasia przyjeżdżając do Paryża dostała bardzo ważne zadanie do wykonania od swoich znajomych z pracy: kupić fajną i markową bieliznę na noc poślubną dla koleżanki, która niedługo wychodzi za mąż. Ponieważ ja nie jestem typem zakupoholiczki, jedynym znanym mi miejscem na tego typu zakupy była oczywiście Galeria La Fayette. Tak więc po przylocie i śniadanku z Kasią udałyśmy się na sobotni shopping w Paryżu! Ku naszej wielkiej radości znalazłyśmy to czego szukałyśmy i udałyśmy się do kas...i tam właśnie  czekając w długiej kolejce odkryłyśmy fenomen papierowej czerwonej torebki z Galerii La Fayette. Odniosłyśmy wrażenie, że ludzie wydają €€€€€€€ głównie po to, żeby wyjść ze sklepu z największą ilością papierowych i czerwonych torebek z logo La Fayette. Dało się to zauważyć szczególnie w momencie, kiedy sprzedawczyni pakując rzeczy do  zwykłych  niczym się nie rzucających w oczy torebek i następnie podając je klientowi, napotykała smutne spojrzenie kota z Shreka i nie wiele mówiąc przepakowywała zakupy ponownie do papierowej torby. Było to zjawisko jednocześnie bardzo zabawne i żałosne :) Ale my również nie odpuściłyśmy sobie przyjemności pospacerowania z czerwoną torebką w ręku :)
Tak swoją drogą to na pewno wrócę jeszcze do tej galerii, ze względu na bardzo ciekawe i malownicze wnętrze, a także na taras widokowy. 

1 komentarz:

  1. Hm, my widać nie doceniliśmy fenomenu i torebka poszła do kosza... Taki ze mnie zakupoholik ;))

    A.

    OdpowiedzUsuń